środa, 10 kwietnia 2013

pretty legs

Nie wiem czemu tak mnie przybyło, zaczynam oficjalną walkę z tym.
Nie wiem także jak się zmotywować, bo niby od wczoraj miałam- a zeżarłam 3 princesse maxi.
Waga wciąż pokazuje 55kg, spodnie są ciasne, mundurek starsznie mnie opina.
Do licha....
czemu tak mi nie idzie?
Jak ja to zrobiłam, że z tej samej wagi schudłam do 42, a potem następnego roku z 55 do 41.
Czyli jednak potrafię? Nie pamiętam jakich technik użyłam i złych mocy, ale teraz przydałyby się.
Ech moje wystające kostki...kocham je-gdzie one są.
Na uniwerku jest taka jedna bardzo mi przypomina moją figurę sprzed roku.
Motywacja, motywacja.
Muszę ustalić małe cele.
Pierwszy mini cel to 50kg.-za każdy sobie coś kupię.
Drugi mini cel to 45kg.
A potem już za każde kilo mnie będzie nagroda!....i do 39.
Więc jak schudnę do 50-to hmmm kupię sobie kosmetyki za stuwę albo więcej.
Jak 45-to pozbędę się u kosmetyczki pieprzyka, którego nienawidzę!
Za reszte będą drobne prezenty.
A największą nagrodą, będą wbrew pozorom, to ze kupie sobie drogie ale super chude spodnie-widziałam takie...są cudowne. Do tego jakaś bluzka i git.
Teraz wystarczy trzymać się planu.
Za 45kg będą dodatkowe nagrody....sesja fotograficzna w pięknej sukience w naturze.
Chyba warto się bić o kobiecość!!!! Do boju!
Dziś będzie pierwszy dzień, a ważyć się będę raz w tygodniu.
W Menu moje ukochane jabłka i ryż brązowy na dziś:)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz